Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi KeenJow z miasta Poznań. Mam przejechane 16834.74 kilometrów w tym 8902.17 w terenie (jak zwał tak zwał). Wyciągam średnio 21.06 km/h co nie jest oszałamiającym wynikiem, ale pozwalającym rozkoszować się jazdą.
Nic więcej o mnie tu nie znajdziecie ;) Moja jazda z GPS Live : Endomondo-Live

2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy KeenJow.bikestats.pl

Pogodynka

Pogoda w Poznaniu
Dane wyjazdu:
64.00 km 45.00 km teren
05:00 h 12.80 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Piękny plan - zniweczony ulewą

Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 22.05.2010 | Komentarze 3

Założony plan przejazdu : Pń Piątkowo-most Lecha-Koziegłowy-Kicin-Puszcza Zielonka-Dąbrówka Kościelna-Bednary-Krześlice-Węglewo-Główna-POBIEDZISKA-Kapalica-Trasa Parku Promno-Biskupice-Uzarzewo-Gruszczyn-Pń Zieleniec-Pń Malta-Piątkowo

Trasa ok.85-90 km

Ale niestety... przed Biskupicami zaczął padać deszcz. Początkowo łagodnie, w oddali z grzmotami burzy. Zapowiadali przelotne, więc jechałem dalej. O dziwo jak dojechałem do Biskupic, wieś płynęła. No cóż, rower mokry, ale nie padało mocno. Ulewa dopadła mnie na trasie do Uzarzewa. Widziałem chowających się rowerzystów w pustostanach i budowanych domach, ale stwierdziłem że i tak jestem mokry więc jechałem dalej (z przerwami w mocniej padających momentach). Wysiadł mi licznik na 64 kilometrze - chyba od wody - nie pozwalała na odczyt parametrów. Za Uzarzewem lało jak z cebra. Gruszczyn płynął. Zalewało mi oczy. Najgorszy był moment, kiedy piach z potem zalał mi prawe oko. Nic nie widziałem i musiałem się zatrzymać. Chusteczki jeszcze suche, bo w folii, ale reszta to jeden piach i woda, jak po plaży. Trochę mniejszy deszcz i zimno wygoniło mnie spod ochronnej wiaty. Grzmiało. Zieleniec. Zerwał się zimny wiatr. Burza jakich mało w Wielkopolsce. Grzmoty waliły chyba w jezioro Swarzęckie, a ja obok. Uciekam asfaltem. Na Antoniku sprawa zaczęła się komplikować katastrofalnie. Zaczął padać grad. Zdążyłem się schować pod most w rejonie Volswagena. Trząsłem się z zimna, szczęka latała. Woda pod mostem, przybierała w mgnieniu oka. Co robić ? Uciekać Warszawską - toż to jeden plusk od samochodów. Po 10 minutach trochę przestało padać. Antonienek minąłem w deszczu, dojechałem do przystanku, po drodze znowu oczyszczając oko. I tu skapitulowałem. Zimno i mokro nie dało mi już trzeźwo myśleć. Kupiłem bilet w biletomacie i wsiadłem do autobusu nr 57. Niestety nie dojechał do Ronda Śródki, bo w rejonie Galerii Malta zalało ulicę na tyle, że samochody nie mogły przejechać. Potop. Trzęsący przejechałem do Ronda. Tam autobsy opóźnione. Linia 85 nie dojechała, bo Zawady podobno podtopione. Dojechałem do Garbar z gęśią skórą i latającą szczęką. Koszulka z tyłu pas piachu i błota (kurde, musze chyba te błotniki kupić). Wsiadłem do 74 i dojechałem najbliżej domu. Licznik zaczął działać (wysechł chyba w autobusie).

No ale opalić, też się opaliłem ;))

Kilka zdjęć :
1. Puszcza Zielonka - cisza i piekno - piach i kałuże z przewagą miłych mokrych i ubitych dróg



2. Kościół w Dąbrówce


3. Pobiedziska



4. Na Promno !


5. Już zaczynałem moknąć, a do Pozka jeszcze 20km !




Komentarze
ira | 14:47 poniedziałek, 31 maja 2010 | linkuj Cześć KeenJow... podziwiam i zazdroszczę wrażeń. Nie ma to, jak przygody. Co słychach w temacie powodzi w mieście Poznań? Pozdrawiam, pozdrawiam i ... trzymam kciuki za przyszłe wyprawy. Ira
toadi69
| 21:17 niedziela, 23 maja 2010 | linkuj He He
Ja też zmokłem, jednak w drodze powrotnej i zaledwie byłem 6 minut od domciu kiedy mnie dopadła burza, pomimo że widząc zbliżającą się nawałnicę przyśpieszyłem aby zdążyć przed nią nie udało się zabrakło może z 3 km, szkoda że z każdym obrotem korby zmierzałem w jej kierunku.
Te 6 minut w ulewie i gradobiciu starczyło aby nie zostało na mnie suchej nitki :)
W niedzielę była równie piękna pogoda, jednak buty nadal były mokre i nie wyścibiłem nosa z domu.

Ładnie opisana trasa :)
cyclooxy
| 19:34 sobota, 22 maja 2010 | linkuj heh dzisiaj też wsiadłem w autobus, a to oznacza, że musiało lać na poważnie... no i licznik też mi padł ;)

pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ktakj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]